Nie jest to jednak film, dzięki któremu widz może ową chorobę poznać/zrozumieć itd. Obraz obłędu u Cronenberga jest raczej powierzchowny.
Tyczy chorego w fazie zejściowej, w fazie degradacji.
Są tu obowiązkowe omamy i urojenia, jest autyzm, dziwaczności, jest paranoja. Wiedza na poziomie wikipedii przebrana, nie w całości, w filmowe obrazy.
Niuansów schizofrenii raczej brak. Nie umniejsza to wartości filmu. Cóż, trudno przecież pokazać na ekranie myślenie ludzi.
Albo anhedonię schizofrenika, ale tak, byśmy mogli, my zdrowi, ją poczuć.
Fiennes godny jednak Oskara.