To miał być kolejny zwyczajny rejs. Morze było spokojne, prognozy nie zapowiadały sztormu. Gdy szkuner „Demeter” odbił od nabrzeża, nikt z załogi nie wiedział, że w jednej z dwudziestu czterech nieoznakowanych skrzyń znajdujących się na pokładzie, kryje się zło. Zapadł zmrok, a statek był na pełnym morzu, gdy odkryto pierwszą ofiarę. Wołanie o pomoc nie miało już sensu, a walka o przetrwanie okazała się boleśnie nierówna. Każda kolejna noc przynosiła śmierć, a istota będąca jej sprawcą pozostawała nieuchwytna. Im bliżej było do londyńskiego portu, tym bardziej oczywisty stawał się fakt, że najgorsze dopiero nadchodzi.
Statek o nazwie Demeter wyrusza w rejs z Transylwanii do Anglii. Niestety rozbija się u wybrzeży Whitby. Zostaje pozbawiony załogi i kapitana, który leży martwy na pokładzie. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pokładowy dziennik, w którym kapitan zapisywał wydarzenia, które go spotykały m.in. tajemnicze zniknięcia i śmierć poszczególnych członków załogi statku, zaczyna być przyczyną wielu kłopotów.
Rok 1897. "Demeter" ma zamiar wypłynąć z Transylwanii do Londynu, wioząc kapitana Eliota (Liam Cunningham), lojalnego pierwszego oficera Wojcheka (David Dastmalchian), jego wnuka Toby’ego (Woody Norman) i małą załogę, która zmniejsza się jeszcze bardziej, gdy niektórzy ze zrekrutowanych wpadają w panikę i uciekają, jak tylko dostrzegają na załadunku specyficzny znak. Wśród dokoptowanych w ostatniej chwili jest Clemens (Corey Hawkins), zapisując się na stanowisko lekarza pokładowego. Jego wiedza przydaje się już w momencie wypłynięcia, gdy jedna ze skrzyń zostaje przypadkowo otwarta i okazuje się, że pasażer na gapę (Aisling Franciosi) cierpi na tajemniczą chorobę wymagającą licznych transfuzji krwi. Wkrótce na statku zaczyna dochodzić do dziwnych sytuacji; całe bydło i ukochany pies Toby’ego zostają zabici, a marynarze na wachcie zaczynają widzieć i słyszeć różne rzeczy...