Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mógł być to naprawdę zajebiaszczy film wojenny a wyszedł propagandowy pasztet.
Tygrys, który nie mógł trafić na otwartym polu pewnie miał zamontowaną optykę Made In China, młoda Niemra poszła z Normanem do łóżka bo umiał grać na pianinie a oddział SS był oddziałem samobójców.
Tygrys zniszczył 3 Shermany więc nie mów , że nie potrafił celować . A furii nie zniszczył bo czołgi Sherman są bardzo szybkie i zwrotne. A poza tym trafił furię w bok , ale czołg wytrzymał trafienie. A młoda Niemka poszła z nim do łóżka bo jeśli by tego nie zrobiła wziąłby ją DON , a miał on blizny i tak dalej . I módl się by z twoim ilorazem inteligencji jakaś z tobą poszła .
"I nie mam czasu na słuchanie twoich głupot" ;DDDDDDDDD dobre!
problem w tym, że to nie ja zacząłem tą dyskusje nie licząc osobistych wycieczek
po 1. to co napisałem na temat tego filmu to moje prywatne zdanie i nie musisz się z nim zgadzać
po 2. to że mam inne zdanie na temat tego filmu niż ty nie oznacza że musisz mnie obrażać
i wreszcie po 3. jak zaczynasz kogoś obrażać to musisz się liczyć z rewanżem
Dobranoc
ale to nie powód żeby kogoś obrażać no chyba, ze chodzi o leczenie własnych kompleksów pod pozorem dyskusji o filmie, po za tym proponuje więcej dystansu do kinematografii - szczególnie Made in CholiŁód.
Bez Odbioru
Tak naprawdę, to w tym filmie Tygrysa zdecydowanie przeceniono: Na takim dystansie Niemiec nie miał żadnej przewagi, Sherman mógł przebić jego pancerz w dowolnym miejscu, tak więc gdy chodzi o armatę tu nikt nie ma przewagi. Ale fakt że Sherman jest szybszy, zwrotniejszy i ma ponad dwukrotnie szybszy obrót wieży, daje mu to zdecydowaną przewagę. Należy jeszcze na jedno zwrócić uwagę, nawet gdy pocisk Shermana nie przebije pancerza Tygrysa, to na takim jak tam dystansie, energia uderzenia z dużym prawdopodobieństwem poczyni spustoszenia wewnątrz czołgu, odpryski pancerza mogą nawet zabić załogę, zdarzały się takie przypadki gdy załoga ginęła mimo braku penetracji pancerza.
Obejrzałem po latach i podtrzymuję ocenę 4/10. Fabuła jest pomieszaniem komiksu i gry komputerowej. Tu się w zasadzie nic kupy nie trzyma. Scena rodzinna przy obiedzie najbardziej udana, bo lekko groteskowa, z elementami jakiegoś artyzmu. Narracja chropowata, rwana, pozbawiona melodii. Postaci jednowymiarowe. No i ta cała ahistoryczność, to parodiowanie IIWŚ. Polscy partyzanci z lasu mieli czystsze ubrania niż amerykańscy żołnierze odpoczywający w obozie. Sceny batalistyczne to już bez komentarza, bo chyba Złoto dla zuchwałych z 1970 roku miało w sobie więcej realizmu. Szkoda, bo byli aktorzy, był budżet, zabrakło scenariusza, który jednak jest najważniejszy, nieprawdaż?