kobieta pokochała wymyślonego stworka? Przecież ten film to baśń, bajka, fantasy! Ludzie puknijcie się w ten głupi łeb. Jaka zoofilia?
Dobrze prawisz. To jest tak. Gościo przybywa z innej planety, ratuje świat, walczy ze złem - to jest fajne. Banda ludzi o super mocach walczy z innymi złymi ludźmi o super mocach - nie no, zajebista sprawa. To jest nadal fajne. A jak reżyser kręci opowieść o kobiecie zakochanej w stworze, to czytam teksty typu: "czy ja oglądałem kobietę uprawiającą seks z rybą?". Ludzie sami wystawiają sobie ocenę oglądając film który jest fantasy a później pieprzą takie bzdury.
Dokładnie. Myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko scenie erotycznej Aquamana z Wonder woman w najnowszej odsłonie przygód superbohaterów (która niczym się nie różni od poprzednich filmów z tej serii), mimo że on również jest "wodnym bogiem".
WTF.
Aquman to humanoid, a tutaj wrzucili jakiegos creppy stworka rodem z prozy Lovecrafta.
Trollujesz umyślnie?
TAK, no i ogólnie jakiś taki zmysł smaku w kreowaniu stworzeń człowiekopodobnych, aby łączyć ich później z człowiekiem.
A w Avatarze byly normalne stworki i nikt sie nie bulwersowal, że czlowiek jest z obcym, bo on przybieral jego ksztalt i rozmawiali ze soba ludzka mowa? Ludzie tem film jest o rasimie, wspolczuciu, dobrych sercach i ludziach oraz niewinnych ktorzy w dzisiejszym swiecie ciagle cierpian przez tych wazniejszych, mogacych wszystko, warto troche czasem zaglebic sie w film i znalezc drugie dno..
Mimo to trudno nie odnieść wrażenia, że główna bohaterka jest zoofilką. To była moja pierwsza myśl. Ale co ciekawe w nowej Wonder Woman była scena, w której Diana wykorzystuje seksualnie obcego mężczyznę. I nikomu to nie przeszkadza. Dziwny ten świat.
No jeśli człowiek uprawia seks ze zwierzęciem to nazywamy to zoofilią. Czego tutaj nie rozumiesz?
Też się chętnie dowiem.
Nawet twórcy nie do końca chcieli humanizować Pana Stworka, ale Vi_ka nam wyjaśni zaraz.
Może się okaże, że był jeszcze bardziej ludzki niż ludzie... pasmatrim uwidim, haraszo (to Stuhlbarg mówił, nie ja)
Wywarł na mnie wrażenie istoty rozumnej ;) Chociażby w scenie z kartką przedstawiającą człowieka i rybkę w akwarium. Zwierzę nie zrozumiałoby przekazu. A jego miłość do głównej bohaterki ewidentnie bardziej przypominała relację kobiety i mężczyzny niż psa i właścicielki. Reżyser z resztą sam prawie bezpośrednio nam to mówi - scena, w której pan ze zgniłymi palcami nazywa go zwierzęciem, bo przecież coś takiego nie mogło być stworzone na podobieństwo Boga. Potem mówi, że Bóg bardziej przypomina jego niż czarnoskórą sprzątaczkę, więc przekaz tej sceny wydaje mi się jasny. Może wy powiecie mi dlaczego uważacie go bardziej za zwierzę?
OK.
Dwa pytania:
1) Skąd wiesz, że czarna skóra sprzątaczki miała coś do rzeczy? Tak odebrałem to co napisałaś. Myślę, że bardziej świadczyło to o wyobrażeniu Boga jako mężczyzny, a nie o jego kolor skóry. I stąd ta poprawka postaci granej przez Shannona.
2) Ja nie napisałem, że jest bardziej zwierzem. W ogóle się na ten temat nie wypowiadałem jeszcze. Zaskoczyła mnie twoja pewność, że mu o wiele bliżej do człowieka niż zwierzęcia. I stąd podłączyłem się pod pytanie z postu powyżej.
1. Uważam, że oprócz "Bóg = mężczyzna" mogło również chodzić o "Bóg = biały człowiek". Może tak było, a może nie ;) Wydaje mi się to prawdopodobne - rasistowskie poglądy pasują do do tego bohatera.
2. Ok. Pytanie jest skierowane również do użytkownika gawlacki, bo zdaje się on skłaniać ku przeciwnej opinii niż moja.
1. Czyli filmy spełniają swoją propagandową rolę - wszystko co robią biali mężczyźni jest złe albo domniemanie negatywne. Brawo, o to w tym właśnie chodzi, dlatego te niepotrzebne sceny są wszędzie wciskane, żeby taki mechanizm skojarzeniowy zaszczepić w ludziach. Jesteś podatna na sugestie, to wiele tłumaczy.
2. Tego też nie jesteś w stanie stwierdzić, że się skłania. Nadinterpretujesz (czarne/białe). Wyraził zdziwienie twoją pewnością, tylko tyle.
1. Zdaje sobie sprawę z przesadnej poprawności politycznej obecnej we współczesnych filmach. Prawdę mówiąc trudno jest tego nie zauważyć. Właśnie dlatego tak to odebrałam, bo w każdym nowym filmie taki motyw się pojawia. Jestem przyzwyczajona, że zobaczę antyrasistowskie przekazy na ekranie.
2. No nie wiem kto tutaj nadinterpretuje pewne rzeczy (patrz punkt pierwszy, oceniłeś całą moją osobę na podstawie kilku wypowiedzi). Jednak uznał akt seksualny w filmie jednoznacznie za zoofilie. Poza tym użycie słów "niby czemu" daje taki wydźwięk. Więc uważam, że miałam prawo tak to odebrać.
2. Chyba nieaktualne pierwsze zdanie.
Co do Zoofilii - jest to zdanie uprawnione, co by o tym nie sądzić. (tutaj pragnę zwrócić uwagę, że człowiek-zwierze to nie jest zawsze równy dystans i z tym chyba każdy się zgodzi.. małpa, pies i słoń to wszystko zwierzęta, ale w różnym stopniu "ludzkie" cechy przejawiają... Pan Stworek na pewno był bardziej ludzki niż słoń, ale raczej mniej niż małpa... widzisz, napisałem raczej)
Niby czemu - zgoda co do wydźwięku, ale pewności nie ma. Z całą pewnością twoja pewność była zaskakująca, gdybyś napisała "raczej" to nie byłoby tematu.
1. Ja nie mam przeciwko niej nic. Absolutnie. Tylko wciskanie na siłę (często absurdalnie wręcz) takich scen czy wątków jest rażące i cała epoka w kinie jest zbyt mocno zideologizowana. Brzydzi mnie to.
Ten "antyrasizm" to zwykły rasizm jest de facto.
To trwa od dosłownie kilku lat, 2-3. I jest nieznośne już.
Tak to odebrałam. Czy słusznie? Nie wiem. Posługiwanie się słowami naraża nas na nieporozumienia i ich odpowiedni dobór to sztuka ;) Odbiegliśmy trochę od tematu, ale chyba i tak warto go zakończyć, bo wpadamy na coraz bardziej grząski grunt dysputy na temat istoty człowieczeństwa i definiowania granicy pomiędzy człowiekiem, a zwierzęciem. A to jest trudny temat.
Zgadzam się. Nie tylko dotyczy to osób innego koloru skóry, ale również ugrupowań LGBT. Nie mam nic przeciwko, ale czasami wątek homoseksualny po prostu nie pasuje i jest wepchnięty całkowicie na siłę.
Vi_ka patrząc na twoje wpisy mogę zrozumieć że chciałabyś przeżyć jakąś miłość - tylko nie uczłowieczaj czegoś co człowiekiem nie jest - czy to stworek z tej banalnej bajki czy z filmu obcy to nawet jeśli myśli i rozumuje to zawsze stworek a nie człowiek a z mieszania gatunków ( nawet pokrewnych) zawsze wychodzi mutant nigdy to samo. ( najbliższy przykład - mieszanka konia z osłem = muł ).
Akcja filmu rozgrywa się w USA w 1963 roku, a ty elementy rasistowskie, w dodatku w rozmowach między pracownikiem wysokiego szczebla a sprzątaczką, nazywasz propagandowymi i wrzuconymi na siłę? xd
Bardzo Ci dziękuję za rozpieprzenie jego całej linii "krytyki" w jednym zdaniu.
Tego mi było potrzeba na dobry koniec dnia.
Zacytuj fragment mojej wypowiedzi, do której się odnosisz, wówczas się ustosunkuje i odpowiem na twoje pytanie.
Nie musisz, przecież nawet nie oczekuję odpowiedzi. To było pytanie retoryczne, bo po prostu pleciesz okropne bzdury. Od tej mitycznej poprawności politycznej dużo gorsi są paranoiczni dyletanci, którzy wszędzie widzą poprawność polityczną.
Dobrze chociaż, że nie masz nic więcej do powiedzenia i bawisz się tylko w jakąś idiotyczną maskaradę.
No to pisz od razu, że jesteś zwykłym pieniaczkiem-agresorkiem, który podbiegł na kogoś zwymiotować ku uciesze gawiedzi i już ucieka na z góry upatrzoną pozycję, w dumie i poczuciu zwycięstwa.
Po prostu, nie ma takiego cytatu, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Zwymiotowałeś na mnie, poprosiłem o cytat - no i go nie ma, więc go nie podasz, bo tylko byś się skompromitował wykazując prostacką manipulację moich słów.
Nie posiadasz żadnej umiejętności dyskusji ani zdolności honorowej. Prośba o cytat wypowiedzi, do której się odnosisz (dla kulturalnego człowieka rzecz absolutnie elementarna i naturalna), wzbudza w tobie agresję - nie jest z tobą dobrze, cokolwiek o tym myślisz.
W twoich oczach mogę być paranoikiem i dyletantem, tylko mi to schlebia.
Nie jestem pewien, czy istnieje na to jakieś fajne określenie, ale jestem kimś, kto w czytaniu komentarzy na tym forum znalazł sobie niezłą rozrywkę (polecam zwłaszcza sprawdzać, kto z osób nazywających ten film pozbawioną treści wydmuszką z jednowymiarowymi bohaterami ocenił wysoko "Trzy billboardy"), a w międzyczasie postanowił wyśmiać klawiaturowego łowcę propagandy, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że elementy rasistowskie w tym filmie to zwyczajne integralne elementy świata przedstawionego.
Na co ci te umiejętności dyskusji czy zdolności honorowe (no chyba że sobie również ich nie przypisujesz, co po tym, jak zarzuciłeś koleżance wyżej, że jest podatna na sugestie, tylko dlatego, że jest bystrzejsza od ciebie, byłoby zresztą wskazane), skoro masz elementarne braki w wiedzy ogólnej?
Moduł komentarzy na tej stronie jest tak skonstruowany, że dokładnie widać, który post jest odpowiedzią na który. Biorąc w dodatku pod uwagę, że z mojego pierwszego postu jednoznacznie wynika, do czego się odnosiłem, polecenie (bo to nie była prośba) napisania go jeszcze raz jest kompletnie bezzasadne.
"W twoich oczach mogę być paranoikiem i dyletantem, tylko mi to schlebia."
Tak bardzo schlebia ci to, że ktoś wytyka ci niewiedzę? To raczej żaden powód do dumy, ale nie mnie to osądzać, ludzie miewają różne fetysze.
Ile jeszcze napiszesz i co jeszcze napiszesz, byle tylko nie podać cytatu, od którego zacząłeś się tutaj produkować na próżno?
Potrafisz cytować, co pokazałeś w ostatnim akapicie. Zacytuj podobnie zdanie, z którym to walczysz.
Ile razy trzeba o to prosić?
Już od ponad 4 dni czekam na przytoczenie cytatu z moich słów. 4 długie dni.
No cóż, manipulować, imputować i obrzucać inwektywami to jest łatwo, ale uzasadnienie "dlaczego" jest już zbyt trudne.
I jeszcze ten człowiek (o nicku Evangarden) lata po forum i nazywa innych paranoikami.
Człowiek, który widzi zdania/wypowiedzi, których nie ma. I sam najlepiej to potwierdza, nie potrafiąc zacytować tego, co niby tutaj "skomentował".
Pożałowania godne.
Ja również dziękuję. Biedactwo musiało dostać apopleksji od tak dużej dawki dysonansu poznawczego. :)
A nie jest przypadkiem tak, że wszystko, czego nie robi "biały mężczyzna" jest automatycznie przez białych mężczyzn od razu atakowane i nazywane "poprawnością polityczną aka propagandą (w domyśle "lewacką")? Bo ja nigdy nie widzę tutaj, żeby ktoś atakował film za to, że jest bardzo biały, bardzo heteroseksualny czy bardzo męski. Za to w kółko te same argumenty jakichś prawie-trolli, że gdzieś jest Murzyn, Chinka, człowiek - kokos, weganin ratujący świat albo rudy rowerzysta. Może to jakaś megalomania? Kompleks? Obawy wobec tego, że tak - kurde - świat jest jednak różnorodny, i biały mężczyzna NIC na to nie poradzi?
Bardzo możliwe, że żyjemy w innych światach, skoro "nigdy nie widzisz" tego typu ataków (tutaj czy gdziekolwiek).
Serialu nie widziałem, ale już zauważyłem, iż "Czarnobyl" został zaatakowany za brak czarnoskórych postaci. Pierwsze z brzegu, bardzo świeże. To tak a propos twojej wypowiedzi, która nie do końca wiem do czego piła.
Może mówisz o amerykańskich realiach. Ja mówię o polskich - ba, ja mówię konkretnie o tym forum, gdzie nieustannie pod filmami widzę teksty typu "dlaczego gra Murzyn?!". I szczerze mówiąc, za każdym razem wyobrażam sobie takiego nie-do-końca-ale-już-prawie-dorosłego chłopaczka przesiąknietego buzującymi hormonami, który wlałby każdemu, kto nie ma tej samej orientacji, koloru skóry, narodowości. A już w kontekście filmu "Kształt wody" dywagacje o tym, jakim prawem biała kobieta zakochała się w stworzeniu zupełnie fantastycznym, a jej szef był biały i zły... No wybacz. Wybieraj inne filmy po prostu.
Ilu ludzi odgryza głowy kotom? Tak naprawdę chodzi o to, że ten film jest wręcz nie tyle prostą, co prostacką agitką neomarksistowską - wiele wątków, dla których nie ma większego uzasadnienia poza tym, że tworzą przekaz podprogowy służący określonej ideologii, pomijając jakiekolwiek historyczne realia i pogłębione analizy. Żeby oddalić zarzuty o obrazę inteligencji kamufluje się to wszystko słowem-kluczem "baśń", co jest jeszcze bardziej wkurzające dla myślącego człowieka, a niesmak pozostaje jak po stosunku seksualnym księżniczki Śnieżki z siedmioma krasnoludkami.
ludzie to też zwierzęta, więc jak nie masz odruchu wymiotnego jak widzisz muła to to jest trochę hipokryzja
W filmie "Dystrykt 9" jakoś kontakty międzygatunkowe nie wzbudzają sensacji i nie wpływają decydująco na komentarze czy oceny. Nie sprawdzałem tego nawet, można zajrzeć, czy glównie o tym tam się pisze.
Może, po prostu, w tym "dziele" niewiele więcej można skomentować? Przynajmniej wg niektórych.
Nie o to chodzi, że pokochała stworka - JAK STWORKA, ZWIERZĄTKO - tylko o zoofilię , to jest normalne??
Po Polakach nie spodziewaj się empatii. Niestety męskie osobniki z tego kraju mają problem ze wszystkim co nie leży w ich upodobaniach. Faceta w rajtuzach co lata i ratuje świat uważają za coś normalnego ale baśń to już o zgrozo nie podchodź.
Noiz_Rafty czy ty aby masz całkowicie poukładane w głowie - co do tego głupi de..bilu ma nacja czy męskie osobniki - a od kiedy to nie wolno czegokolwiek oceniać jak się chce - zoofilia to zoofilia a ten kicz taką pokazuje i skoro takie coś występuję to nazwano to prawidłowo - nie ważne czy film to baśń czy akcja - zachowanie wskazuje na nazwę - rada pier...dolnij sobie łbem w mur może ci przejdzie ocenianie nacji czy rodzaju.
Idź oglądać facetów w rajtuzach co świat ratują. To dopiero mądre, męskie kino. Zalatuje gejozą ale to nic...
Film zbiera hejt dlatego, że dostał Oscara, a polskie cebule mają ból dupy jak zwykle. Pięknej i bestii też sie czepialiscie o zoofile?