Wydawało się, że nazwisko Donnera jest gwarantem co najmniej przyzwoitego filmu. Bo przecież : Omen, Zabójcza Broń, Superman - to już filmy klasyki, których porobiono mnóstwo sequeli. A tu okazuje się, że Rysiek tak kombinował, że zmontował strasznie słaby film.
Scenariusz jest schematyczny i przewidywalny. Nie ma ciekawych bohaterów. No bo gdzie tym archeologom do Indiany Jonesa? Obsada: Niestety aktorzy nie mają co grać, lecz przynajmniej robią co mogą i da się ich oglądać (Najlepsi: O'Connor, Butler, Friel, Sheen). Większość jednak jedzie na autopilocie :P Wybranie jako głównego bohatera ś.p. Walkera - to też nieproozumienie. Ale wiadomo - wątek miłosny ponad wszystko.
Najśmieszniejsze są jednak te "przejścia" montażowe między średniowieczem a odbudowywaniem portalu. W takich momentach są, że przez chwilę możńa pomyśleć, że oglądamy Modę na Sukces :D