Najsmutniejszy po „Adopt a Highway” film, który obejrzałem w tym roku. Znakomity pojedynek aktorski Redgrave i Spalla. Słowne sztylety tej pierwszej nie do uniesienia, ale jednocześnie świetnie ukazane to, że najmocniejsze są zawsze te najbardziej toksyczne więzi. Opowieść o pasji zrodzonej z odrzuconej miłości, o portretowaniu tego świata, o który nikt się nie upomina, ale przede wszystkim o przynależności – do matki, miejsca, statusu majątkowego i społecznego. O niezwykłym postrzeganiu tego, co okrutne. Ni mniej, ni więcej. Bardzo dobry.
Sztylety -raniące słowa. Nie do uniesienia - nie do udźwignięcia, o bardzo silnym ładunku emocjonalnym. Wkleić też definicję metafory?
to prawda, matka była koszmarną osobą, wszystkie swoje niepowodzenia zrzucała na syna, którego nigdy nie kochała i niszczyła poprzez ciągłą krytykę, wielka snobka. Syn bardzo słaby człowiek całkowicie uzależniony od matki, odżył dopiero po jej śmierci. Żal człowieka, że nie miał w sobie na tyle sił by pozbyć się towarzystwa tak toksycznej osoby.