Ciekawa jestem, jak wyglądały pierwsze lata życia sióstr... kto się nimi zajmował? Bo na tyle dzieciaków to chyba ze 2 niańki potrzebne, zakładając, że rodzic pracuje.
Może mieli kogoś w rodzinie. Może lekarz który był na początku pomagał im... Niby we wspomnieniach pojawia się tylko dziadek.
Kiedyś kobiety rodziły po siedmioro dzieci, ósme w polu w czasie orania i wyobraź sobie, że bez nianiek. Dzisiaj dwójki dzieci sobie kobieta nie wyobraża odchować "bo wymagające!". Shame on you.
Ale w filmie mowa o mężczyźnie który sam wychowywał 7 córek...i nie wiem czego mam się wstydzić, najwyraźniej sam masz jakiś problem
Kiedyś rodziny były wielopokoleniowe i w jednym domu mieszkali dziadkowie, a często i rodzeństwo z rodziną. Zresztą, kiedyś ludzie załatwiali się w wychodku lub, dlaczego teraz tego nie robisz i korzystasz z ubikacji? Dlaczego poruszasz się samochodami/autobusami, skoro kiedyś ludzie na piechotę albo koniem i dawali radę? A może idąc śladem orania znów wprowadzimy orkę pługiem ciągniętym przez konia, a nie jakieś traktory dla mięczaków. Taki się stałeś "wymagający?" Shame on you ;) Tak że ten ;) Nie chciałam obrażać, tylko pokazać, że takie "kiedyś" to niezbyt udany argument.
tyle że on odniosl sie do zaradnosci organizacyjnej, cielesnej, a nie jakies orki pługi i inne techniki.
ale w tym sęk że nie rodziły 7ki na raz :) jak po kolei i starsze pomagały przy młodszym rodzeństwie, ale w sumie nie jest to jakaś wyjątkowa luka fabularna. Najbardziej ucieszyła mnie kanapa w mieszkaniu Jerrego, która nie była pancerna :) Choć były też i wpadki jak upadek z 3go piętra do pustego kontenera bez złamania nogi :(
"Kiedyś kobiety rodziły po siedmioro dzieci, ósme w polu w czasie orania i wyobraź sobie, że bez nianiek. Dzisiaj dwójki dzieci sobie kobieta nie wyobraża odchować "bo wymagające!". Shame on you."
Rodziły, ponieważ musiały. Więcej dzieci to więcej rąk do pomocy na polu oraz w gospodarstwie domowym. Ciekawe jednak, że nie nadmieniłeś, jak w tamtym czasach traktowane były dzieci, czyli jako niepodważalna własność rodzica, wspomnę również o tym, że dzieci padały wtedy jak muchy z powodu chorób. Nie twierdzę, że rodzice nie kochali swoich dzieci, ale jeśli jedno umarło, oznaczało to, że w zimę będzie jedna osoba mniej do wykarmienia, a samo dziecko można zastąpić kolejnym, więc bardzo słabe porównanie z twojej strony. Kobiety mają prawo nie chcieć wielu dzieci lub nie chcieć ich wcale, bo owszem, są wymagające, a my żyjemy w XXI wieku i w cywilizowanych krajach nikt nie narzuca na nich takiego obowiązku. Kiedyś kobiety rodziły w tragicznych warunkach, jedynie za pomocą akuszerki, z czego wiele porodów kończyło się śmiercią, ponieważ medycyna była słabo rozwinięta. Idąc twoim tokiem myślenia, czy to oznacza, że dzisiejsze kobiety powinny rezygnować ze szpitali i godzinę po porodzie iść do pracy? Przedstawiłeś się jako człowiek, któremu bardzo przeszkadza rozwój świata, bo "kiedyś było lepiej".
Ty mi tu do średniowiecza się cofasz, a ja się cofam do naszych zmarłych babć. Więc mimo obszernego komentarza z twojej strony w ogóle mnie nie pezekonałeś. A komentarz poprzedniczki, że do siódemki dzieci to dwie niańki trzeba to już w ogóle parodia. czyli rozumiem w przedszkolach i żłobkach grupy są po 3-4 dzieci na przedszkolankę.
A co do rąk do pracy to owszem uczono, że żeby coś zebrać trzeba to poprzedzić pracą. Jeśli uważasz, że w ramach postępu takie ideały można wyrzucić do kosza to jestem wrogiem takiego postępu.
"A co do rąk do pracy to owszem uczono, że żeby coś zebrać trzeba to poprzedzić pracą. Jeśli uważasz, że w ramach postępu takie ideały można wyrzucić do kosza to jestem wrogiem takiego postępu."
I to jest całe clou twojego pierwszego komentarza, przy czym zgodziłeś się ze mną, że kobiety rodziły tak wiele dzieci, aby pomagały w gospodarstwie. Poza tym panowały takie normy społeczne, a kobiety były raczej własnością męża i dotyczy to nawet naszych babć, a to nie są aż tak odległe czasy. Dalej, taki system panował w czasach chłopów, czyli nie tak dawno, bo jeszcze w XIX wieku, to nie jest średniowiecze. Obecnie mamy XXI wiek, do rodzenia dzieci zmusza się kobiety tylko w krajach niecywilizowanych oraz rodzinach dysfunkcyjnych i to jest chore, ale pozostała część może żyć tak, jak sobie zapragnie, ponieważ zapracuje na swoje utrzymanie i nie potrzebuje do pomocy szóstki dzieci, a nie oszukujmy się, bo nawet w obecnych gospodarstwach rolnych małżeństwa decydują się na maksymalnie trójkę dzieci w większości przypadków.
TL;DR
Małżeństwa posiadały wiele dzieci, bo potrzebowały wiele rąk do pracy. Tym samym kisili się w jednej izbie z rodzicami, którym jeśli zbierało się na amory, robili to bez ogródek przy potomstwie. Gdy dziecko zmarło, zastępowało się je innym, taką wartość miały dzieci. Jeśli do tego zrównujesz naukę ciężkiej pracy i korzyści z niej płynących, to również jestem wrogiem takich ideałów.
Świat ciągle się rozwija i to, że ktoś miał ciężkie życie, nie oznacza, że następne pokolenia mają męczyć się w ten sam sposób. Kobiety rodziły dzieci na potęgę i szły na pole, współczuję, ale teraz robić tego nie muszą. Przeszkadza ci to?
Przeczytałem tylko jedno zdanie. Zgodziłem się jedynie do tego, że odniosłeś się do innych czasów niż mój pierwszy komentarz przytaczał. Dalej nie czytam, bo nie ma sensu dyskutować na zasadzie ja o chlebie ty o niebie.
XD Czyli: nie będą słuchał głupiej kobiety, bo one są od służenia mężczyznom, a nie od posiadania własnego zdania. Pan ślimak jak widać jest zbyt wolny i wciąż tkwi w XIX wieku.
W przedszkolu i zlobku nie ma naraz 7 noworodków... I uwierz mi, kiedyś kobiety wmpolu nie rodziły na raz 7 dzieci
Czyli uważasz, że kobiety kiedyś rodziły ósemkę dzieci na raz i same się nimi zajmowały? :D drogi Panie, polecam się douczyć
Sam urodziłem się w polu. Mama mówiła, że mnie pod kapustą po wszystkim znalazła.
Nie bądź taka mądra, moi rodzice wywodzą się z wielodzietnych rodzin, owszem pracowali w polu i starsi zajmowali się młodszymi, ale nie urodzili się wszyscy naraz.
A ja się zastanawiałem jak przy ciąży mnogiej (7) mogą się urodzić dzieci tej samej płci i o takim samym wyglądzie. Typowa holiucka produkcja, która sprowadza ludzi do myślenia o głupotach. Potem matce z trojgiem bliźniąt będzie dziwiła druga matka z bliźniętami jednojajowym...."pewnie się puściła z 3 facetami naraz". Daje 4.
Skoro mogły się urodzić pięcioraczki jednojajowe (np. siostry Dionne urodzone w 1934 roku w Kanadzie), to jak najbardziej mogą się również urodzić siedmioraczki jednojajowe. Życie potrafi zaskoczyć ;)
Haha wpadłem tutaj z identycznym przemyśleniem. Filmu jeszcze nie widziałem, ale skoro nie jest to logicznie wytłumaczone to nie zamierzam tego oglądać.
logika filmu jest taka że wprowadzono środki które miały polepszać jakość roślin do jedzenia, co niestety wpływało na zwiększoną ilość ciąż mnogich.
Po co niańki znam kobiety, sześcioro dzieci, praca zawodowa i wszystko gralo, dziš będę oglądać na TVP2
Tak obejrzałam na TVP1,podobał mi się,tak może być i wszędzie teraz,więc mamy Covid,przeludnienie jest ogromne,dobrze to ukazano w filmie.
nie dziwię się, że film puściła tvpis w okresie walki z aborcją, ostatnio co parę dni jakaś produkcja nawiązująca do tego tematu