Prawie zasnąłem.... nie będę wyrokował ale póki co strasznie nędznie... poza tym sposób w jaki pozbyli się FU dobija historię.
Jestem po 3 odcinku i nie jest najgorzej, szczerze mówiąc nie odczuwam za bardzo braku Franka, chociaż nadal uważam że pozbycie się go z serialu było błędną decyzją. W każdym bądź razie na ten moment oceniam pozytywnie, zobaczymy jak będzie dalej.
Odczuwam brak dynamiki w sezonie 6tym. Tak jak by wszystkim się jakoś udzielił brak Kevina Spacey - totalna apatia.
Jestem po 3 odcinku i.....ten sezon jest tragiczny, jak tak dalej będzie to nie wiem jak dotrwam do końca... Frank potrafił uratować nawet te słabsze sezony a tutaj ta historia kompletnie nie zachęca do dalszego oglądania. Momentami można wręcz przysnąć z nudów. Szkoda tym bardziej, że to finałowy sezon. Dobrze, że przynajmniej ma 8 a nie 13 odcinków.
Właśnie czemu się go pozbyli. To On napędzał tą całą historie. Bez niego To nie to samo. Rozumiem, pewnie oszczędności, ale bez przesady żeby głównego aktora się pozbywać. To tak jakby Hansa Klosa nie grał Mikulski, tylko sam Bruner
Żadne oszczędności. Spacey został oskarżony o molestowanie, przez co Netflix zerwał z nim współpracę. Musieli jakoś zakończyć z nim wątek już bez niego samego.
Btw. nie chodziło mi o pozbycie się Kevina jako takiego, ale o sposób zamknięcia historii bohatera, czyli Franka, dotrwałem do połowy drugiego odcinka, na dziś wystarczy, kolejne podejście jutro, może faktycznie się rozwinie, nie mniej początku nie miałem siły przetrawić. Byłem fanem sezonów 1-4, później coś się zepsuło w 5, nie mniej obejrzałem wszystko w dwa wieczory, obecny ostatni sezon chyba zajmie mi o wiele więcej czasu. Na razie jest ŹLE po całości.
Wczoraj w dniu premiery obejrzałem wszystkie 8 odc., ale tylko i wyłącznie bo miałem wolne i nic innego nie miałem do oglądania z seriali.
Tragedia, strasznie się to ogląda. Widać, że scenariusz napisany na siłę bez pomysłu, a zakończenie BEZNADZIEJNE.
Ja też wczoraj właśnie przysiadłem i obejrzałem wszystkie odcinki do końca i podtrzymuje to co napisałem wyżej. Jest to najgorszy sezon ze wszystkich sześciu, to jest takie odcinanie kuponów. Tak jakby ten sezon był zrobiony żeby tylko był. Zakończenie tragiczne, ja nie wiem co oni chcieli w ten sposób pokazać....
Do 7 odcinka byłam zaintrygowana. Gotowa jestem stwierdzić, że mocno się wciągnęłam, ale czasami miałam problem z połączeniem: kto, co, po co, na co, dlaczego. Było za dużo. Słowem kluczowym jest jednak słowo: BYŁAM, dopóki nie obejrzałam ostatniego odcinka. Poczułam się oszukana, zdradzona, jakby ktoś kopnął mnie po żebrach. Strasznie się zawiodłam na końcówce, która bardzo mało pokazała, praktycznie NIC. Smutne, że tak kapitalny serial w taki sposób się zakończył. Liczyłam zdecydowanie na więcej, a był potencjał. :(
Koncowka to jakies nieporozumienie.
Mieli dosc dobry pomysl na serial - deep state, ktore kontroluje Bialy Dom i Pani Prezydent, ktora probuje odciac sie od ukladow. Niestety wyszla im troche telenowela, miejscami trzymajaca w napieciu, jednak to dalej telenowela i wlasnie to zakonczenie z rodem z telenoweli. Ogladalo sie to jak jakis tani fan made.
Też jestem bardzo zawiedziony. Od początku uważałem, że cała seria powinna się skończyć tragicznym końcem F.U., a później również C.U./C.H. A tu taka nijaka scena finałowa. Nie wspominając, że w przypadku Pani Prezydent jest to bardzo otwarte zakończenie i gdyby nie to, że zapowiedzieli koniec serii to spokojnie mogliby pociągnąć wątek jej walki z układami i rodem Shepherdów. Także rozpadł się raptem domek z kart mizernie układany przez Francisa, a ten Claire wciąż trwa.
Niestety, finałowy sezon sprawił, że zmieniam ocenę serialu jako całości o * w dół.
fakt, totalna nuda juz po 1 odcinku widze ze nie ma sensu tego ogladac i psuc sobie wyobrazenia o serii. Niestety wright byla dobra jako dodatek do franka a nie jako postac wiodaca. Badz inaczej te 2 charaktery uzupelnialy sie i jak widac nie moga bez siebie itniec na ekranie. To jak potraktowali spaciego, to totalna zenada. Zaden wyrok w sprawie aktora nie zostal wydany, natomiast w mysl poprawnosci politycznej niszczy sie kariere jednemu z najlepszych aktorow w dziejach kina. Cala nagonka w holywoood na te rzekome sprawy molestowania tez jest smiechu warta. Doszlo do tego ze zwykly kontakt z druga osoba moze byc podciagniety pod molestowanie i mozna zniszczyc pomowieniami kazdego. Zenada i szczyt hipokryzji. "Me too" after 30 years hahahahha. Teraz kazdy moze sie wybic na pomowieniach nie wazne czy prawdziwych czy nie. Oczywiscie nie popieram prawdziwego molestowania tj gwaltu czy napastowania na tle seksulanym ale na litosc boska udowodnionego przez sad a nie przez pomowienia.
Ostatni sezon bardzo się dłużył, konflikt C.U z rodziną Sheperdów jest bardzo nudny i nieciekawy. Zabijanie kolejnych niewygodnych osób przebiega bez problemowo i bez dalszych konsekwencji czego nie miało miejsce w poprzednich sezonach. Wright jest świetną aktorką jednak nie ratuje tego serialu, brak Kavina Spaceya jest dla mnie widoczny , chciałem się wstrzymać z wyrokiem po obejrzeniu tego sezonu, i ludzie mieli rację , bez Franka to ten sezon jest najgorszy. House of Cards jest dobry do 4 sezonu i wtedy powinien się skończyć.
HoC ma swietnych aktorow - czy to Wright czy aktor grajacy Douga czy nawet pomniejsze postaci - i moim zdaniem nie brak Franka jest tu problemem, a pisany na kolanie scenariusz oraz odejscie tworcy HoC z seriau. Ewentualnie problemem moze byc sama Wright jako porducent wykonawczy.
6 sezon cierpi nie przez brak Spaceya ile przez ukróconą ilość odcinków, a tym samym potrzebę domknięcia wszystkiego w zbyt krótkim czasie. Fabuła sama w sobie nie jest zła, tarcia między rodziną Shepherdów a Claire są dość intrygujące, plus oglądanie aktorskiej śmietanki w postać Wright, Lane czy Kinneara to przyjemność sama w sobie. Ta historia ma po prostu za duży kaliber jak na osiem epizodów i aż prosi się o więcej. Co do samego braku Francisa i Kevina to osobiście jakoś tego nie odczułem. Claire jest nie mniej charyzmatyczną postacią od niego i dość zgrabnie dźwignęła ciężar ostatniego sezonu. Widać ewidentnie że HoC z nią w roli to coś zgoła innego. Czy lepsze czy gorsze? Cóż, kwestia gustu.
Obejrzalem pierwszy i zarazem moj ostatni odcinek 6 serii. Nuda, nie pociaga, nie zachwyca, nie zacheca nawet do ogladniecia nastepnych odcinkow. Kevin Space niestety jest niedozastapienia jesli chodzi o ten serial.
Potwierdzam. Jestem zszokowany jak nudno jest.
2 odcinki obejrzałem na raty i wątpię czy dam radę resztę.
Porażka.
To co zrobili z ostatnim sezonem jest masakrą.
Serial bez Franka to jakaś katastrofa.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Wszystko zrobione na siłę.
pierwszy odcinek 6 sezonu się zgodzę ale dalej się rozkręca warto obejrzeć do końca, w zasadzie jak ktoś już wyżej wspomniał nie odczuwa się braku Franka, nie jest to IMO ani najgorszy ani najlepszy sezon House of Cards