Wymienie to co mi sie podobalo w tym serialu oraz to co pozniej zaczelo mnie
denerwowac z biegiem odcinkow.
1. sezon
plusy - Klimat LA, poczatek serialu kilka ciekawych watkow, dobra gra aktorska,
wielowymiarowosc postaci ( w koncu wzorowali sie na oscarowym crash)
minusy - im dalej w sezon tym tempo spada. gadki bena, ktore robia wrazenie na
poczatku pozniej zaczynaja po prostu nudzic. ben staje sie przewidywalny. niepotrzebne
odcinki typu ben jedzie do szamana etc. rozmydlenie akcji.
ogolnie pierwszy sezon duuzzo wiecej plusow niz minusow
2. sezon
plusy - glownie postac Bo - przez pierwsze kilka odcinkow myslalem, ze jest on ojcem
baseballisty, ktorym sie opiekowal (splodzil go w b. mlodym wieku i oddal do adopcji).
stoponiowe ujawnianie psychopatycznych zapedow bo - z odcinka na odcinek
minusy - praktycznie cala reszta. ben nudzi juz maksymalnie. wiemy czego sie po nim
spodziewac, to co w pierwszym sezonie na poczatku nas ujmowalo, pozniej zaczyna po
prostu nudzic. wyciecie z serialu zoltego pielegniarza, bebe i axela. caly motyw z
nawiedzonym biznesmenem zupelnie mnie nie porwal - straszliwie wrecz wynudzil.
suma sumarum - pierwszy sezon 8/10 - drugi 6,5/10. spokojnie mogli zrobic kolejny
sezon. calkiem mozliwe, ze jak w przypadku the wire (tam dla mnie sezony rowniez
nierowne) kolejne sezony mogly byc lepsze od poprzednich.
Właśnie zaczynam oglądać drugi sezon, ale widzę, że moje ulubione wątki poznikały. Axel i Bebe, Eddie, ten Gwatemalczyk. Lipa straszna. Dobrze chociaż Kenny został. Zobaczymy czy dobrnę do końca.
Ja uważam odwrotnie. Po drętwym początku, serial zaczyna się rozkręcać gdzieś w połowie I sezonu.
dla mnie 2 sezon duzo gorszy - za duzo jakiejs metaffizyki i gledzenia, za malo akcji. choc oczywiscie to moze byc rzecz gustu.