No od początku wiedziałam, jak tylko Jes przyjęła oświadczyny, że tylko Barnett jest jej w głowie. Potem spektrum spierdzielenia: po jednej stronie Mark który mówi że nic ich nie rozdzieli i yYYyY ale my więź silno mamy DuUuUH i po drugiej stronie kobieta która sama nie wie czego chce.
Najdziwniejsze jest, że wszyscy szybko przeszli do konkretów bez specjalnego rywalizowania. Nawet Amber spiny nie miała że jess siedzi z barnettem non stop...
Szkoda mi kenny i Kelly moja ulubiona para.
Sam program pełen niedociągnięć i wiecznego biadolenia uczestników jaką to oni więź mają mocną niezniszczalna...